Wiosna, ach to ty...

Nareszcie! Już nie mogłam doczekać się czasu kiedy ściągnę futro.
Tak, kochałam je, ale miałam nosić tydzień, a nie miesiąc! Jego czas dobiegł końca. Teraz ubieramy SUKIENKI!!!

Tak szczerze, to nie jest to sukienka, którą uszyłam 'przed chwilą'. Powstała jakiś miesiąc temu, kiedy wiosna powinna była przyjść. Kupiłas wtedy sobie kilka wiosenno-letnich tkaninek i z jednej udało mi się natychmiast uklecić kieckę:)
Rach ciach i gotowa. Lubię dzianiny. Czasami można na prawdę szybkie ubrania z nich wyczarować:)
Oto jedno z nich:

Sukieneczka jest na prawdę bardzo wygodna. Dzianina, którą dorwałam jest dosyć cienka, ale i ciężka i należy do tych niewypychających się i nie kulkujących. Bardzo dobrze się ją nosi. Dzięki paskom i kwiatom nie widać żadnych zagnieceń, więc można się w niej kokosić cały dzień a i tak będzie wyglądać dobrze.

Krój ma nadzwyczaj prosty. Rękawek 3/4, prosty dół z lekkim wcięciem w talii i dwa sznureczki, które załatwiają całą robotę. Można wiązać je na kilka sposobów. Pierwszy to ten, który od razu chciałam czyli oplatanie od tyłu i wiązanie z przodu, drugi to oplatanie od przodu z kokardką z tyłu i jeszcze jeden, który odkryłam dzisiaj. Wcześniej myślałam że sznurki będą za długie, ale okazało się, że wygląda bardzo dobrze.

Wiązanie zupełnie z tylu, bez przeplatania z przodu. Materiał jest troszkę lejący dlatego bardzo fajnie to wygląda, kiedy z przodu jest gładko, a z tyłu zbiera się cały nadmiar materiału i powstaje taka lejąca falka:D

Podoba mi się to! W ogóle lubię tę sukienuchę! Jest tak dobra do wszystkiego...:)