niedziela, 10 lutego 2013

Zimowo, sportowo!

Bloga prowadzę od niecałego roku, jednak to nie oznacza, że od roku też szyję. Absolutnie nie!
Dlaczego więc rzeczy uszyte przed założeniem bloga nie mogą zostać pokazane?:) Postanowiłam, że co jakiś czas będę dodawać coś z zapasów mojej szafy, co powstało wcześniej, czasami dużo wcześniej:)


piątek, 1 lutego 2013

Sukienkowa klapa!

Lepiej późno niż wcale;) Tyle czasu zwlekałam z dodaniem tego posta. No ale...co zrobić kiedy warunki mocno nie sprzyjają w publikacji nowych tworów...

Tak bardzo zachciało mi się sukienki! Ostatnio w sumie cały czas w nich chodzę...albo też w spódniczkach:)
Jakiś czas temu zarzucono mi, że wszystkie rzeczy, które szyję muszą być takie NIE zwykłe, wydziwiane;) Albo skóra z ciapami, albo jakieś asymetrie... Ha! Nie tym razem.
Teraz pod igłę poszła bardzo, ale to bardzo prosta kieca! Jedynym odbiciem od 'normalności' są bufeczki, ale też takie tyci tyci;)

Materiał już leżał od jakiegoś czasu na półce. 4 metry. Wcześniej nawet zaczęłam szyć z niego spódniczkę, która do tej pory trzyma fastrygę:)
No ale wracając do sukienki... Zabrałam się za szycie! Poszło w mgnieniu oka. W jeden wieczór ją skleciłam. Miało być tak migusiem, tak sprawnie. Jednak nie ominęło mnie to czego próbuję unikać zawsze, kiedy tylko można. PODSZEWKA! Sukienka już była gotowa, do wszycia został tylko zamek... I sru! Tkanina klei się jak szalona nawet do najbardziej gładkich rajstop jakie miałam, nie mówiąc już o jakiejkolwiek podkoszulce założonej pod spód.
Przeszperałam wszystkie zapasy, każdy karton i okazało się, że niestety podszewki w kolorze sukienki nie użyczę... Następnego dnia rano pobiegłam do sklepu i dokupiłam brakujące elementy.
Takie są tego efekty:



No dobra, wszystko spoko...ale co z tą klapą?! No tak... komputer przyjmie fotoszopa... normalnie nie jest już tak prosto zatuszować wpadkę:(


Przy prasowaniu końcowym, na środku zrobiła mi się niewielka czarna kreseczka od żelazka... Jak to normalny człowiek, postanowiłam ją zaprać. Wzięłam mięciutką ściereczkę nasączoną wilgotną wodą i delikatnie zaczęłam ścierać plamkę. Dziwnie łatwo zeszła... Zeszła! Razem z farbą!
Okazało się, że materiał w żadnym wypadku nie nadaje się do miejscowego czyszczenia. Następnego dnia wrzuciłam nawet do pralki, żeby zobaczyć jak cała sukienka się zachowa po praniu... No nic... Materiał jest o tyle 'dziwny', że robi się na nim taka jakby struktura przez to, że farba inaczej trzyma się tkaniny dzięki czemu teraz mogę się pochwalić wielką białą dziurą między biustem... Ech! 
Już myślałam co tu zrobić. Farbować na czarno? Malować jakiś wzór? No ale wzór? To już nie będzie zwyczajnie prosta sukienka...
Na szczęście został mi jeszcze kawał materiału... Po prostu wymienię fragment z 'dziurą' :)
Zrobię odcięcie pod biustem tylko w przedniej części. Wszystko wróci do normy i nikt nie zauważy wpadki;)