czwartek, 24 kwietnia 2014

Płaszcz z kurzej stopy

Ach jakie piękne lato! :D

Pamiętacie moją sukienkę z obiciówki? Jak tak to super, bo to oznacza, że jesteście ze mną ponad rok, a jak nie to ja przypomnę! O TU JEST
Ten materiał tak bardzo mi się wtedy spodobał, że na szczęście kupiłam go trochę więcej. Mogłam jeszcze więcej, nad czym teraz bardzo ubolewam, bo nigdzie nie mogę znaleźć ani odrobinę podobnego. No ale...na płaszcz wystarczyło. I to nawet z paskiem!

Od dawna chciałam uszyć sobie właśnie taki prosty, długi, szlafrokowy płaszcz. 
Kawałek kurzej obiciówki właśnie na niego czekał.






Do uszycia płaszcza użyłam formę z Burdy, która (O DZIWO) była w 100% idealna! Pierwszy raz w życiu uszyłam coś burdowego, co nie wymagało tysiąca poprawek formy. Na pewno wykorzystam ją jeszcze do niejednego projektu. Ten krój posiada cięcie zwane REDINGOTem, czyli połączenie cięcia francuskiego z zaszewką biustową. Wcześniej nie bardzo byłam przekonana do takiego rodzaju cięć, jednak w tego typu płaszczu sprawdza się idealnie.
Z płaszczyka jestem bardzo zadowolona. A materiał uwielbiam, bo układa się doskonale. A i na płaszcz nadaje się zdecydowanie bardziej niż na obicie łóżka! Choć jak teraz sobie myślę...pewnie gdyby był jeszcze dostępny w sklepie, to uszyłabym sobie narzutę na wyrko;)

PS Z guzików zrezygnowałam, bo wszystko by popsuły. Choć jak mój piętnastoletni kuzyn zobaczył mnie w nim pierwszy raz to krzyknął: "Jejku, co Ty masz na sobie!? Mogłaś chociaż guziki wszyć!" Haha, uwielbiam szczerość młodziaków.

PS2 Tak, pierwsze zdjęcia były robione taboretem;)

środa, 9 kwietnia 2014

Nurkujący łosoś

A tak na serio to łososiowy nurek:)

Nurek, czyli jakaś sztuczna dzianina, która przypomina trochę piankę na stroje dla nurków. W dotyku jest odrobinę śliska, lejąca i docyć gruba, choć z moich ostatnich nurkowych zamówień wynika, że każdy kolor ma inną grubość i strukturę. Do tej pory wygrywa ecru, ponieważ jest najgrubszy i sztywno trzyma swoją formę.

No ale mniejsza o moje przemyślenia na temat zakupów;)

Tym razem zamówienie ze Świnoujścia.
Bardzo urokliwa, długa, kiecka, która zachwyciła każdego, kto miał okazję zobaczyć ją u mnie na manekinie. O tak, ja też jestem nią zauroczona, bo szyło się ją bardzo przyjemnie i efekt również zadowalający. W sumie to jest to taki dosyć balowy okaz, a takie typowo weselno-imprezowe, to rzadko mi się szyje. Klientki zazwyczaj wybierają kroje, w których można pobiegać po mieście. No w tej sukience raczej po ziemniaki bym nie poszła;)

Zobaczcie sami:





Co do koloru to hmmm... chyba prawdziwszy jest na dolnych zdjęciach, choć najprawdziwszy będzie jeśli wymieszacie sobie w oczach te górne i te dolne zdjecia;)

Mam już lampy, mam aparat jakotaki, ale coś te oba sprzęty ze sobą nie współpracują, ponieważ nie mam opcji manualnych w moim aparatku. Tak więc jak sobie zachce, tak kolory ustawi.
Ważne, że jest w miarę jasno i foty w ogóle wychodzą!

PS Zaczynam zbierać na Canona. Wtedy to będę wymiataczem fotowym :D