wtorek, 31 lipca 2012

W międzyczasie...

Ostatnio wiele czasu spędzam przy maszynie do szycia. Od rana, tylko otwieram oczy i myślę co by tu nowego stworzyć.
Wszystko fajnie ale jakoś na blogu tego nie widać... Niestety... Mam tyle rzeczy do pokazania, taka ochota na podzielenie się swoimi tworami! Nie jest to jednak takie łatwe kiedy ma się do dyspozycji telefon z aparatem i kogoś kto od czasu do czasu przeleci przez mieszkanie i nie bardzo ma ochotę na piękne sesje zdjęciowe;) Dodatkowo każdy szew rozprasowuję na ręczniku położonym na podłodze, żelazkiem które ledwo zipie:D

No cóż, jedyne co teraz mogę to nadrobić straty w zdjęciach, bo jest co pokazać...:)

W takim razie dziś czas na sukienkę którą stworzyłam w międzyczasie. Nie jest to ani ostatnia rzecz, która wyszła z pod igły, ani pierwsza od dłuższego czasu. Uszyłam ją "raz, dwa" w momencie gdy naszła mnie ochota na nową kieckę. Chwilę poszperałam w kartonach z materiałami i dobrałam sobie kolory, które są bardzo słoneczne, więc na taka pogodę jaką teraz mamy, idealna. Dzięki temu, że jest bardzo prosta w kroju, dosyć luźna i nieprzylegająca do ciała, więc można śmiało założyć ją w największe upały.





No cóż, jeszcze przez miesiąc pomęcze się ze swoją wspaniałą komórką...a potem przyjedzie do mnie siostra z aparatem:D wtedy to będzie dopiero szał w dodawaniu postów! Jeden za drugim...!

PS. W deskę do prasowania zaopatrzę się jutro bo szwy mogłyby wyglądać lepiej;)

środa, 11 lipca 2012

Moja mała pięciominutówka

Wczoraj miałam dosyć biegania między pasmanterią, a sklepami z tkaninami w poszukiwaniu odpowiedniego materiału na kiecki. Udało mi się nawet wyhaczyć tanią koronkę, z której jeszcze nie wiem co uszyję, ale uszyję na pewno COŚ :)
Kiedy stałam przy ladzie w pasmanterii, w oczy wpadła mi szeroka guma do spodni czy spódnic. Nie dość, że na prawdę ładna to jeszcze na przecenie! 1zł za metr takiej gumy... kupiłam 2m białej z granatowymi paskami i 2m granatowej z białymi. Zawsze się przyda ;)

Dziś rano wstałam i wiedziałam, że guma przyda się dziś do mojej małej pięciominutówki!


sobota, 7 lipca 2012

Wiało nudą...

Dawno mnie tu nie było...oj dawno. Sama nie wiem jak to się mogło stać! Tyle zamieszania ostatnio. Myślałam, że w momencie zakończenia roku akademickiego w moim życiu zapanuje spokój, cisza i będę mogła usiąść i szyyyyć. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. Zmiana mieszkania na wakacje miała trwać jakieś 2, góra 3 dni. Przeciągnęło się to na ponad tydzień, a przenoszenie moich manatków z miejsca w miejsce poszła na 7 transportów osobówkami...no niemożliwe! Ja mam tyle rzeczy!? Dwa kartony to same tkaniny. Może nie jest to jakiś szczyt dla osób szyjących, ale mimo to myślałam, że mam ich mniej. Mój obecny pokoik, na szczęście tylko wakacyjny, ma pojemność może 1/3 moich rzeczy. Fakt, upchałam tam wiele, jednak sztaluga i stół musiałam odstawić w kąt w stanie nieużytkowym. Mimo tego, że bardzo mi się tam podoba to nie mogłabym na stałe mieszkać w klitce 3.5m na 2.5m.
No ale mniejsza o to. Teraz już tam sobie mieszkam od około tygodnia, rozpakowałam się, chociaż i tak jeszcze nie wiem gdzie mam niektóre rzeczy, i wzięłam się za maszynę.
Kiedy byłam w domu, Mamcia dała mi sukienkę, którą znalazła wśród swoich szmatek. Ona jednak nic z tym nie mogła zrobić dla siebie, więc trafiła w moje ręce:)
Na pierwszy rzut oka mogła wydawać się nudna, jednak ja zobaczyłam w niej wiele dobrego.


Suknia sięgająca do połowy łydki, bez wyraźnej talii z opadającymi ramionami...ech, nie może tak być!